środa, 13 sierpnia 2014

ludzie chcą usłyszeć wieści złe

Niech cierpią za Twoje krzywdy

Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba już czas. Czym tak naprawdę jest miłość? Wróć. Co to jest zauroczenie? Definicja mówi nam: ''To jest uczucie, często nie odróżniane od miłości. Jest to tzw. proces zapoznania, polubienia i zaprzyjaźnienia się z drugą osobą. Po jakimś czasie to chwilowe zauroczenie mija. Zauroczenie to stan niepoczytalności.'' O, i właśnie teraz ponawiam pytanie. Czym właściwie jest miłość? ''Miłość, moi drodzy, to jest takie coś, czego nie ma. To takie coś, co sprawia, że nie ma litości... To tak jakby budować dom i palić wszystko wokół... Miłość to jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią po schodach, miłość jest wtedy, gdy do czterdziestoletniej kobiety wciąż mówisz Moja Maleńka i kiedy patrzysz jak ona je, a sam nie możesz nic przełknąć...  Wtedy, gdy nie zaśniesz, zanim nie dotkniesz jej brzucha... Wtedy, gdy stoicie pod drzewem, a ty marzysz, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić.'' albo ''Miłość- uczucie, typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw. Uważana za najważniejszą cnotę.'' Szczerze powiem, że nienawidzę definicji. Zawsze, ale to zawsze są beznadziejne i trudne do zrozumienia. Albo idiotyczne, bo miłość określona jedynie typem relacji, jest totalnym dnem. Miłość to coś więcej niż słowa. Miłość, moi drodzy, to cholerne cierpienie. Jeśliś nie poznał cierpienia- nie zaznasz miłości. Takie mamy realia, więc czy chcesz czy też nie- będziesz cierpieć, prędzej czy później. 
Najgorszą rzeczą jaka może nas spotkać, to miłość bez wzajemności... Wtedy, gdy zakochasz się na Amen i nie możesz przestać kochać. Gdy ciągle myślisz o obiekcie swoich westchnień, gdy przeglądasz strony w internecie, te na których się udziela, gdy zastanawiasz się co robi, gdy się o nią martwisz, gdy robisz wszystko, aby się z nią spotkać, gdy płaczesz z jej powodu, gdy zaczynasz się orientować, że to nie działa w drugą stronę, gdy zaczynasz przez to cierpieć, gdy pragniesz by ta osoba, tak jak ty nie mogła przez ciebie zasnąć. I to jest kurwa najgorsze. Ja... ja sobie z tym nie radzę. 
Wszystko, co robię, robię dla Niego i tylko dla Niego. Dla Niego nawet oddycham. Spójrzcie na siebie. Jest Wam dobrze. Odkochacie się, albo jesteście szczęśliwie zakochani, albo chwilowo. A ja się nie odkocham już nigdy. On jest dla mnie wszystkim. Kocham go najbardziej na świecie. To mój cały świat. Mój tlen. Mój Most na Krzywej. Moje serce.  To miłość mojego życia.  I nienawidzę się za to. 

czwartek, 17 lipca 2014

I że Cię nie opuszczę...

Ten chaos zwany życiem rozpierdolił się maksymalnie

Zakochałam się. Bez pamięci.
Nigdy wcześniej tak się nie czułam.
Nie jem. Nie śpię. Nie mogę usiedzieć w miejscu, albo w nim gniję.
Chodzę z kąta w kąt.
Ciąglę płaczę i o nim myślę.
Każda myśl- On.
Boję się to napisać. Boję.
Chyba poznałam miłość mojego życia.
To straszne.


poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wiesz co najbardziej boli?

Może sen przyjdzie

Jakoś nie było czasu, aby publikować tutaj  cokolwiek. Zostałam jebaną absolwentką gimnazjum. 
Czas płynie. Nawet te jebane wakacje straciły swój odwieczny urok. Ciągle pada- kurwa mać.
Nie mogę znaleźć pracy i leci. Przez to, że są wakacje i nie mam nawet po co wychodzić
z tego jebanego domu (chociaż do jakiejś pracy do chuja pana), nie mam 
żadnej wymówki, żeby iść zapalić. A tak serio, to potrzebuję pracy.
Znowu się pocięłam. 
59 days clean
Nie wytrzymałam. Nie jestem na tyle silna. Dosyć przerażające.
Nidy z tym nie skończę.
Jestem tak zmęczona tym bólem, że nie mam siły wyklikiwać wyrazów.

sobota, 10 maja 2014

przeklęty dzień...

10 maja 2014


Tak jest to dzień moich urodzin. Moich 16stych urodzin. W tym roku miały one być najlepszymi urodzinami w moim życiu. Chociażby pod względem humoru. O nie kurwa! To były najgorsze urodziny w moim życiu- stwierdzam. Niewyspana, 4 godziny zapierdalania w magazynie, powrót do domu- równie bezsensowny, wizyta babci i dziadka, dosłownie chwilka na ogarnięcie mojej szpetnej mordy i pojechaliśmy do mojej chrzestnej. Zajebisty dzisiejszy dzień. Kurwa.
Wszyscy mnie dzisiaj olali, bez żartów. Nikt nie potrafił znaleźć dla mnie chwilki, w której mógł by spędzić ze mną kilka minut na rozmowie, spacerze, na czymkolwiek kurwa, tylko nie siedzeniem samotnie w pokoju. Nikt się nie odezwał. Nikt. Gdyby nie ten jebany facebook, część moich ,,znajomych'' nawet nie wiedziałaby, że mam dzisiaj urodziny i nie napisałoby tego taniego ,,najlepszego''. Były osoby, które dzwoniły, pisały sms-y i te które mnie spotkały i złożyły życzenia przy okazji. Tylko życzenia, nie poprawiły mi humoru. Zjebały mi go bardziej. Pieprzone życie. Moje.
Zauważyłam ostatnio, że każdy najmniejszy stres, strach, problem, napięcie, zdenerwowanie czy gniew- rozładowuję samookaleczaniem się. Już nie wystarcza jedna płyciutka sznytka, potrzebne są w większej ilości, głębsze sznyty.
Jest ze mną coraz gorzej i nic.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Po prostu brak sił

Zapalniczek tłum.

Chyba potrzebuję kogoś, kto będzie zawsze. Już zawsze. Nie wiem, czy jest ktoś, kto by ze mną wytrzymał, nie wiem, czy jest ktoś, kto mnie kocha, ktoś kto byłby w stanie mnie pokochać. Wydaje mi się, że może tak być, ale potem biję się w pysk: ''Nie okłamuj się, kurwo, kto pokochałby kogoś takiego jak ty.'' Tak jestem ścierwem. Nic nie wartą szmatą, która nie zasługuje na szczęście. Jest czterech facetów, w których towarzystwie uwielbiam przebywać, czuję się bezpieczna i są moimi kumplami. Nic dodać nic ująć. Moimi kumplami, których widzę mega rzadko i cieszę się każdą sekundą, w której przebywamy w swoim towarzystwie. Adrian, to mój mąż, tak mąż. Dla ''fun'u'' stworzyliśmy rodzinę i tak wyszło. Pisząc, rozmawiając, ciągle się trzymamy naszego małżeństwa. Przed wszystkimi. I przed sobą. Zdążył wyjechać i już pisze, że tęskni. Zachowuje się charakterystycznie. 
No nic, robię sobie nadzieję, że ktoś, KTOKOLWIEK mógłby coś do mnie czuć. Nie łudź się, proszę. 
Mam takie spieprzone życie. Samotne spacery stały się codziennością. Wypracowaną normą. Czy wyjdę w końcu na spacer z kimś, kto złapie mnie za rękę i przytuli, gdy zrobi się chłodno? Chyba raczej nie. 
Śmieszą mnie ludzie. Ludzie wokół. Ludzie. Teraz, gdy jestem chora moje podpuchnięte i szklane oczy od płaczu mogę zwalić na choróbsko. A oni kurwa, w to wszystko wierzą. Imbecyle pierdolone,  nic kurwa nie wiedzą, nic nie widzą. Czy ktoś w końcu to zauważy? Zauważy cokolwiek? Cokolwiek. Wątpię.
A teraz tak płaczę i sobie myślę, że chciałabym aby był tu ktoś kto mnie obejmie, a ja oprę się o jego ramię. Ucałuję w policzek. Wypowiem dwa piękne słowa i usłyszę trzy w odpowiedzi. Potrzebuję ciepła, bliskości i miłości. Dosyć już mam smutku, płaczu i depresji. 
Samookaleczanie. Mój sposób na ból. Oryginalny. Nikt inny pomóc mi nie chcę, tylko ostra koleżanka. No cóż, takie jest życie. Nie daje mi szczęścia.
Chciałabym, żeby Adrian teraz mnie przytulił tak jak wczoraj, gdy wyjeżdżał. To było kochane.


piątek, 11 kwietnia 2014

I jak tu lubić ludzi, jak to chuje są?

Wkładaj we wszystko serce.

Nawet wtedy, gdy nie masz siły, nawet w to czego nienawidzisz, nie daję rady. Spierdalam. Piszę z Pawłem. Najlepszy wypełniacz czasu.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Biegnę prosto w ogień

Trzeba być twardym, żeby tu przeżyć.

Ja wcale a wcale twarda nie jestem.
Znowu piszę, bo się uśmiechnęłam. Uśmiechnęłam się tego wieczoru aż trzy razy! Czy to nie wspaniałe? Dziękuję Pawełku, że jesteś właśnie taki, a nie inny w stosunku do mnie. 
Uśmiechnęłam się. Szczerze. Boże.